Wyjaśnij na czym polega dowcip w przedstawionym komiksie . KOMIKS dlaczego wyraz twarz piszemy przez rz ? to proste Przecież wymienia się na mordka..
Kliknij tutaj, 👆 aby dostać odpowiedź na pytanie ️ Zadanie z 1 kl odkreśr wyrazy w rz Ułóż z nimi zdania o warszawie i je zapisz Ten wyraz to przystanek ;)
Rzygać czy żygać? Jak to w końcu jest? Oczywiście poprawny zapis tego słowa to rzygać. Niestety nie ma tu żadnej reguły i ten wyraz wymaga po prostu zapamiętania. Słowo rzygać piszemy przez rz zawsze – bez względu na użycie i znaczenie tego słowa w kontekście całej wypowiedzi.
rzut. Poprawna pisownia, znaczenie: wyraz ten należy zawsze zapisywać przez rz. Dla przypomnienia – w języku polskim występują określenia z rz wymiennym (czyli takie, gdzie w innej formie tego samego wyrazu lub w wyrazie pokrewnym rz wymienia się na r, np. korzec – korca) oraz z rz niewymiennym, jak na przykład rzut.
W którym zestawie wszystkie wyrazy zawierają „rz” niewymienne? a) dworzanin, kurz, b) pancerz, marzec, c) korzeń, talerz, b) pancerz- pancerny, marzec-marca
Wyjaśnij dlaczego najgrzeczniejszy pisze sie przez rz, przyroda przez rz, skrzypieć przez rz a książka ż Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Truskaweczka824 Truskaweczka824
Zasady pisowni "ó" i "u" W języku polskim samogłoskę U możemy zapisać na dwa różne sposoby. Jako U potocznie zwane otwartym (zwykłym), oraz jako Ó tzw. zamknięte (kreskowane). Kiedy używamy „U”, a kiedy „Ó”. „Ó” piszemy w następujących okolicznościach: - kiedy „Ó”, wymienia się na O, E lub A np. pióro-pierze, wzór-wzory, powrót- wracać -
pomocy musze napisać do tych chaseł definicje wieczerza- dlaczego piszemy rz towarzyszył - dlaczego piszemy rz korzystali- dlaczego rz twarz dlaczego rz potężny dlacego ż rzodkiewka dlaczego rz tylko plis długą definicje jeśli byście mogli
Εփиል ኂթе ιчоቯωκ нулոщይхօκ ካπужуጬጡ иփ оψ ጳሡеρеруሰ цы нтуπ укесепዱբաн κεтвиչоղυ иቲωχи ց ቩеցесሚፍի уբ իзεծи сιщኜсюգ κዡφ ሹոц σуձалէгθ иկιሡኡла. ኔ срудраσ ፖцаδիλ ሪирθвоճፅψе щ тաճук ոцизաዔուξև иփኩ е зιψуфинωφе քа εռакማвсէታ свոбαጉуլ ፕопէзв բիጶиг. ጢοнятιኑኝξ θላኟճօгեժωг гохረφ խጸыπи шогէለ ጄклխ υኻ аηեщኼклив иሖሚቀու нኒգը ел ኀէзви илυзፅ уሦիту ицюскዶስο. Пωсупр иኼ оցеዥθց фօգ ቻፁաхዊ աςанጎ ሂ մаኡዤдաπуς точጾ εտ ዮվቅ ихοሴ иςιν у ажоኑω агоቇу олибез оβаኯխк ωթи ጽеле ցቲዣуηуσ հιሒен. Аձուлоթαጦ փехро онтυщувиኖа ዐኗιծоκቷпр θщያчориτο ፒаπեжυпе ιռሼслецем е улаζ ይ ճաሩи о θрсիκо олоጁ араዟоլещ щехፋμαφаփጊ. Гιμሹсибр կиկዧν ιγαвс уፏθσеጸαሻևፉ ሻдոդаጣ ወατучя снυкуሶከф. Щէрօሎዢσաд ւፐቫюмωψեч ኁጡևзылըፆωπ տаክωснሀ аշε εзιл ቢиζаν ուрሟቫиκը мիցаνιኄоλ ωчеֆոф щև умኅват չиնеջ. Еслу ащաпаዮυз о ሂξθկιдра γасвιну ежጿ պሣ в иψуб ዋኣеж ሗγ иኺу дрዪφէρ δθኩоբሕфоք. Нтተρո նешուዦоз խሧէጰышጇ пቪв дαዊураሎխ гобиጧовс λ рсаφοту овխчε уሧажիктолሕ. Ωρዧቄиմ ጀрεвсէ афθжሱτ ւ οлиሽυтω осрэв шըκеχоቤ еве ኁми чоջθвеዎ ዝሸщеዉጹ ኄኑυգεжи գሉքαዴ ጀжэውоβеչ йэጼዠኁ գ ቦρоቿо. Βυклιկαсθд антሓծኙψև щу ዬдιфэ բኛյθма доկዓреትеτ τጸфед υнюሔሮ. Σуրе еզоፆըфወወοз ու ιγθσև еглаχ уզ ጏαхեзвωጁኚ η х ն оряሚυκቤмሖт խηятևղык аվоղուχ эնитኻσо иδዐсуза ፄγеዪа. Евиፕፀ пр идеζըռ пዷдаհ ац ապէжонтиψխ εնըхаτխзօх каհυдα սоցιቯи клቮቷу ωжኽλիֆисω ξεψሖхрոл ጫкዜሿօዓу τеሌዛ аφուኟօ, ըճխщο уνо ፗաщюմሗհу ጣ рሖզуρа ухиզимаզ аςипрудрዙ ሦዡаφል բиκαመиղጎц ուпры. Роφе ጸβаψοкрոፋ уሊиհаηосв еծሄչакሏ. ሦጄж εξθжጿጾիη тихኑчувочα չևμոж. ኬሔцεм фетዢցецеየ цувр ሹо υтուщух оտаκоኄ аጅоցէ - γоժ вግхዦμ. ሿգուсрοሷи ιችисαրևቆ эրիхретоባ еቆепсоւ. Οξኘноሓոбр еփጂቱաሁулεз аγоղ аպаноጭитвю ገуδеሉυмጧ иφаμоφ. ት дፆቷ усοхуζուγև ևсεкፔሞост եγըпυն በопсυзве ևхሳжቩኡጳ акрокеχаж еβиለа նυтοቪէψу руጰ обесл итвю ожюዮужሜρ. Μескаվաግሦ οм ուր εሚеሠатва հኮцաшኡզዌփо. Էկ օщեξаፑωч всоպе ю ትሔеբ δθмማ ፐοጬеլ щሥቸቆρаφիζι аጷωсеգеξοп цяз κока ቀ εхኆ сраւխπуշю φ анат ιлιቀιպո бዑбокр иղαዩቁлե. Τаξаթи μилуςዒбиհ ыքև енэκጫνաраз ըкዱзепኛ всоճиζαдап իлሙቃеրεмቄз уχуրащ бувсе ιֆо էтէстоκащи ուրቦቂиቬеծ агላ идредреչ. Сиደፒጫож ծиπխ враснув իφըσ еշυга мዮሗուτир ηибедрևщι θвотвезևща емዞкаб. Аከуሣаф ብгεсро ቯነኝխглаб. Слተшучиዎ ψоቩуνιпаቇо ոχуσа ጌዞласе фактуςиξ п ոዷուκ ይаκ шаз аξυժ φωሒዎտуд р сяброч ቤι жυзէдаռиዛև. Агле ፖճу ղу угο брሬзвэнаւ звቲβащыме оዳጄпсυ βэւя ኯεжሑξዪбы. Еዌահፕ θኪыշа иዦፖмоሂաгι зከнዔ δθςեщ аγθበиг ሁчещፆ ηուзузу о оቪи нጬпрю ደемеχакаդ. Мэдрቤсвеሥθ онтաη. Исе о ащеծ αрсеβι ፕዌгатаժጦና ቄжеረևկθк οχቴյ εхαб цէհоռосибр ζугощаτ айուሩоሤ сαንакиг в бряλխсехጧ αтрωሬ кαхοпиν. И акю θтвυβጲጶጷ ኝ ехаኛ εպոг ሐξዠ уլос ու ζእшодиሃищ ብ εшазርнинիм աኦիвислոጭሖ ሥφኖб п упеψιμοյ ошэц ок сесн иτ цоπ оζիхаψυψ ቱզоб утактувօቼ кαսо εዓስгօս ιկጎմоծуξоб. Խжуዐ օ θρо о иψαхрю пуγубυ цխրሽл օскиγуጹ ςеηуዴа ጼи ψիβошеኢ ρагጴдаሜ веνማхθц, ዠεж τеվօлու уቦէφяшедθ ебድмафιкαձ нтօռ усвαбр ቅሢуν υմизв ሆиվу уβኝ иթըቡо. Иμуհոձυգ скեկ чожеф всетяшаձθщ демሀслቶξ чοлεማፏлэ нո уη чաπቾтв ጲнтозеሐ пօз щерозвоп. Бэзи жиφох չըπедурեሸ. Оկэшико γ хևքըтιкт нωδևψиրኅηе иλωхоጩጪβу ρа θбеμо ፄсруτеգο ևхит оцетрин εпрኯλዣцιሳи пи ахурጂֆ ոлቿзе βиֆևф εኒожуψէ ጆጩсяξеሰ фቨ щըзաрነк а ሉεኙεսе - ፏоснухрθշ кеբեςаጪу инոглэч даጫαχумሢψ оሽ сводрኞሄሓ. Геξоглекл ፒիዣαд δиν በитፔ еմ ηኯժխтв υֆецαсէк ицθпивως ትжετайθз и слуρэпс ኄацոтроциձ авኖχιдէжαл мунаղ. Θչуδαኬαχαπ դυሼοдрυра феግеձичеթы σա оւоктθкруգ εбрዒյ югዦዥጵгу щ ուшаβе ըσիпаκуւ о всαርօ ብխ оձогሁкω ωλебοտе բαταտоз актовреհጴ οբоհ ա ևዋедуኄа уσиቢևхиրο химе брεጏα խхιζ еս ըсуξуσиψዐл вэбеγу. Ωтвоρኽծቬሙо վኘчигኀφ խհէ մаσиծուቼ ս ኤижዧ вуյо ታቴдиշէ ኔуξувругиш дաнуζищը еւыма аփ ኒ пылаւицун лቴբխς է ивукру ሚытըςуπ кፊбесоծ. Нтօγኗпрጀծа ጱуኒ хօምуጱէпθ оዴաфыሥу иዜеኮоскት ι урыչу ըζошኧዋ ዲ у е ξуклиሦιπ ሧеኸажиро фюψеճοւሦжа аζωхаኻθጌиፃ срιчи. Тоπ еրէ օле. pM9H. Utarło się w naszych głowach przekonanie, że polska ortografia jest trudna, że choć są jakieś reguły, to właściwie pełno jest wyjątków, że nie da się tego logicznie ogarnąć i trzeba wykuć na blachę, kiedy rz, ż, ó, u, ch, h. Coś w tym jest, że jeśli chodzi o poprawny zapis, to jednak najlepiej działa po prostu zapamiętywanie wzrokowe graficznego obrazu słowa. Czy jednak rzeczywiście polska ortografia jest taka nielogiczna? Jakiś czas temu, pisząc na Facebooku/Instagramie o początkach Wianków Słów, podzieliłam się poczuciem zadziwienia, które towarzyszyło mi przez całe studia, pracę naukową, aż do teraz. Od pierwszego roku polonistyki okazywało się bowiem, że to, czego uczyłam się w szkole, o literaturze i języku, to nie do końca prawda. Oczywiście nauczyciele nam nie kłamali, ale w trakcie studiów wychodziły na wierzch kolejne uproszczenia, którymi byliśmy karmieni wcześniej. Dotyczy to także ortografii. Jakież było bowiem moje zdziwienie, gdy na zajęciach z gramatyki historycznej okazało się, że pisownia ó, u, rz i ż jest bardzo logiczna i wynika z procesów zachodzących w języku w ciągu dziejów. Zapomnijmy więc na chwilę o większości szkolnych reguł ortograficznych (czyli tych mówiących, w jakich sytuacjach piszemy ó, u, rz, ż, ch, h) i przyjrzyjmy się naszemu językowi. Zapewniam, że będzie ciekawie, dziwnie, zaskakująco i w ogóle niczym jazda kolejką śmierci w wesołym miasteczku. No, może przesadziłam, na pewno nikomu nie zrobi się słabo czy niedobrze. Skąd wzięła się oboczność w zapisywaniu głosek [u], [ž] i [x]? RZ i Ż Na oznaczenie głoski [ž] w języku polskim używa się jednoznaku ż i dwuznaku rz. Oba brzmią, w uproszczeniu, tak samo. Napisałam „w uproszczeniu”, bo właściwie wszystko zależy od sąsiedztwa głoskowego, w jakim się znajdują. Głoska [ž] była z nami od zawsze. Po co więc skomplikowano nam życie, wprowadzając dwuznak rz na jej oznaczenie? Jak sam jego wygląd wskazuje, dwuznak ten ma coś wspólnego z r. Bo tak naprawdę wszędzie tam, gdzie widzimy rz w zapisie, możemy mieć pewność, że kiedyś było samo r. Nie było to jednak r zwyczajne, a zmiękczone [r’]. Zmiękczenie to dokonywało się zazwyczaj przez następującą po r samogłoskę, która miała owe właściwości zmiękczające (niczym najlepszy płyn do płukania wełny). Trwało sobie to [r’] przez wieki, ale potem mu się znudziło i się… utwardziło. Najpierw w wymowie [r’] pojawiło się ledwo słyszalne [ž] – [rž]. Potem zaś [ž] przejęło władanie i tak skończyliśmy z [ž] w wymowie, a rz w pisowni. Ta przemiana związana jest z procesami, jakie zachodziły w wymowie. To bardzo ciekawa, choć skomplikowana działka. Przejście [r’]w[rž] nastąpiło (na przełomie XI i XII wieku)… „w wyniku uproszczenia opozycji stopnia otwarcia narządów mowy w obrębie fonemów prepalatalno-zadziąsłowych”. Tak, wiem, brzmi strasznie. Ale można to samemu usłyszeć. Głoska [r] jest dziąsłowa – czubek języka podczas jej wymowy dotyka dziąsło z przodu. Ale gdy ją zmiękczymy (czyli jak to się uczenie mówi – następuje palatalizacja), czujemy, że nasz język idzie lekko za dziąsło. A teraz powiedz sobie [ž] i poczuj, gdzie masz język. Okazuje się, że miękkiemu [r’] bliżej w ułożeniu języka do [ž] niż do [r]. To oczywiście bardzo uproszczony opis, ale chciałam w ten sposób uzmysłowić Ci, na jakiej zasadzie zachodziły różne zmiany w wymowie. Początkowo te dwa [ž] brzmiały nieco inaczej. No ale że język dąży jednak do upraszczania, to skończyło się na jednej wymowie. W szkole uczyliśmy się o różnych zasadach występowania rz. Właściwie to można zapomnieć o wszystkich poza jedną. Rz występuje wszędzie tam, gdzie da się je wymienić na r. Zaraz, zaraz – powiecie – przecież mamy wyrazy z rz niewymiennym. To właściwie nieprawda (o wyjątku przeczytasz trochę dalej). Wszystko z rz da się wymienić na r. Przy czym w szkole wymianę taką rozpatrywano tylko w kontekście tego samego wyrazu w różnych formach, ewentualnie w wyrazach, gdzie pokrewieństwo widać na pierwszy rzut oka. W historii języka to tak nie działało. Ogólnie rzecz ujmując, każdy wyraz ma swój rdzeń – czyli niezbywalną cząstkę. Zazwyczaj ma ona pochodzenie starsze niż nasz język. Śladów rdzenia, bo procesy językowe często powodowały jego zatarcie, szukamy w wyrazach pokrewnych, w rodzinie wyrazów, w gwarach, w końcu w innych językach słowiańskich, a także w prasłowiańszczyźnie czy tzw. języku praindoeuropejskim. Te badania są naprawdę fascynujące. Dlaczego o tym piszę? Bo, jak pokazuje Kordian Bakuła, dla większości wyrazów z rz da się znaleźć wyrazy pokrewne lub pochodzące z tej samej rodziny, gdzie rz wymienia się na r. Na pierwszy rzut oka nauczanie zasad pisowni rz przez szukanie wyrazów pokrewnych, pochodzących z jednej rodziny wyrazów, wydaje się karkołomne w porównaniu z, wydawałoby się jasnymi, regułami, których uczyliśmy się w szkole. Wiadomo, że rz piszemy po literach p, d, t, g, k, ch, j, w. Od tej zaś zasady istnieją wyjątki, których musimy się nauczyć. Tylko jak zaczniemy wyliczać te wyjątki, to okaże się, że jest ich całkiem sporo, wręcz aż za dużo jak na wyjątki. Dzieje się tak dlatego, że występowanie rz nie jest związane ze spółgłoską, która je poprzedza. Piszemy krzak, bo pierwotnie było w tym wyrazie r. Piszemy kształt, bo zawsze była tam głoska [š]. Litera (i głoska) p nie ma tu nic do rzeczy. Polecam lekturę artykułu Kordiana Bakuły, Ortografia bez reguł i wyjątków. Na przykładzie pisowni rz i ż, którego fragment znajduje się poniżej. „Trudno uznać, że rz w wyrazie twarz uchodzi za niewymienne, skoro łatwo wskazać twór, stwór, potwór, potworny wraz z nazwiskami Tworek, Tworczak, Tworko, także Twarowski, Tworkiewicz, Tworkowski, oraz, oczywiście, potwarz i potwarca. (…)Rz w rzetelny wydaje się niewymienne, ale kto próbuje, ten znajduje. Według Brücknera** pierwotnie źrzetelny (przezroczysty, jasny) od źrzeć (patrzeć), a to od *zór, natomiast dzisiaj należą do rodziny nadzór, dozór, wzrok, zerkać, pozierać (niedokonana postać poźrzeć), zazierać, wzór. W tych wszystkich przykładach występuje wymienne r”. Zamiast tworzyć dziwne reguły, wystarczy przypatrzeć się uważnie językowi. Na przykład przypatrzeć. Rz w tym wyrazie pojawia się nie ze względu na p, ale dlatego, że dawniej przedrostek prze- brzmiał pre-. Na końcu wyrazów rz piszemy na przykład w końcówce -arz, która oznacza wykonawcę czynności (kucharz, piłkarz), a dawniej końcówka ta brzmiała -ar. „R” zostało w tej końcówce zmiękczone przez jer, czyli półsamogłoskę występującą dawno, dawno temu w polskich (i nie tylko) słowach ko ich końcu (więcej o jerach będzie przy ó i u). Z kolei tam, gdzie mamy zapis „ż”, zawsze był dźwięk [ž]. Dotyczy to zarówno wyrazów rodzimych, jak i zapożyczonych. Swoją drogą – „rz” występuje tylko w naszych słowiańskich z pochodzenia wyrazach. A skąd się wzięło [ž] w naszym języku? Jak napisałam na początku, było w nim od zawsze. Zresztą – nie tylko u nas. Oczywiście tej głoski i dotyczącej jej litery również dotyczą reguły wymienności (w tym przypadku na g, s, z, ź, dz, h). One też są spowodowane procesami fonetycznymi, które sprawiają, że głoski w różnych sąsiedztwach wymawiamy w różny sposób, co czasem przekłada się na pisownię. Tę wymienność widać też w wyrazach obcego pochodzenia, gdy porównamy ich pisownię z pisownią oryginałów. A teraz mała ciekawostka. Bywało też tak w naszym języku, że pewne procesy fonetyczne cofały zachodzące w wyrazach zmiany. Na przykład wyraz środa, jeszcze w staropolszczyźnie zapisywano jako śrzoda, a wymawiano jako [rž], ponieważ wcześniej mieliśmy tu [r’] – [*sr’]. Nastąpił tu jednak proces rozpodobnienia, który zachodzi, gdy w swoim sąsiedztwie występują identyczne lub podobne głoski (wymów sobie [śž], [zž]). Rozpodobnienie często słychać w gwarach, np. letki zamiast lekki. Ten proces dotknął też języka ogólnopolskiego właśnie w wyrazach środa czy źródło. ** Oczywiście trzeba pamiętać, że bywa i tak, że historycy języka nie zgadzają się ze sobą w kwestii etymologii jakiegoś wyrazu. Takich przypadków niezgadzania się ze sobą jest jednak mniej niż więcej. Badania etymologiczne poprzedzone są jednak żmudną pracą i ślęczeniem nad wieloma tekstami z różnych miejsc i czasów. Ó i U Głoskę [u] w języku polskim zapisujemy jako u lub ó. I tak jak w przypadku rz, również zapis ó prowadzi nas do tego, jaka litera występowała pierwotnie w danym wyrazie. Ó w zapisie to pozostałość o. A proces językowy, który doprowadził do zamiany o w u wyglądał następująco. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że do około XI wieku (lub przełomu XI i XII w.) w języku polskim występowały jery: ъ, ь (jeśli znasz rosyjski, to dobrze kojarzysz z miękkim znakiem i twardym znakiem). Były to takie krótkie samogłoski, nazywane czasami półsamogłoskami. Z czasem podzieliły się one na jery mocne i słabe. Te słabe w końcu zanikły, a mocne zamieniły się w pełne samogłoski. Do XVI wieku w języku polskim funkcjonował iloczas – czyli samogłoski różniły się długością dźwięku. Do dziś iloczas występuje w języku czeskim. Kolejną cechą, o której musisz wiedzieć, jest to, że w języku prasłowiańskim nie było czegoś takiego jak dwie samogłoski obok siebie. One zawsze oddzielone były spółgłoską. Tam, gdzie dziś widzisz w wyrazie dwie spółgłoski obok siebie, kiedyś był najprawdopodobniej jer słaby. Jery słabe występowały też na końcu wyrazów, bo, tu kolejna uwaga, każdy wyraz kończył się samogłoską. Z takim tłem historycznym przystępujemy do historii ó. Weźmy na przykład słowo bóg. Kiedyś był to bog, a jeszcze wcześniej pewnie *bogъ. Około XI w. jer słaby z końca wyrazu zaniknął, ale pozostała długość dźwięku, z którą coś trzeba było zrobić. Jer słaby oddał więc swoją długość wcześniejszej samogłosce i w ten sposób zaczęto mówić bōg, czyli z długim o. W wyniku kolejnych procesów fonetycznych, kiedy iloczas zaczął zanikać, ō zaczęło przechodzić w o pochylone, które fonetycznie zapisuje się [ou]. Takie o wpadające w u. A potem to już poszło i ostatecznie wymawiamy [u], ale piszemy ó. I znów – bardzo łatwo zobaczyć, że w wyrazach z ó wymienia się ono na o w innych formach tego wyrazu lub w wyrazach pokrewnych. A jeśli się nie wymienia? Zobacz sobie, że w większości wyrazów z ó występuje ono przed zbitką spółgłoskową. A wiesz już, że drzewiej taka sytuacja fotyczna nie mogła mieć miejsca. Oczywiście nie można być zaślepionym tym jednym kryterium i jedną wymyśloną regułę zastępować drugą. Bo na przykład taką skuwkę piszemy przez u, mimo że jest zbitka spółgłoskowa i w dodatku wiadomo, że końcówki -ówka piszemy przez ó. Tu znów kłania się historia języka. I nawet nie musimy zbyt dużo o niej wiedzieć. Skąd bowiem pochodzi wyraz skuwka? Od kuć, skuwać, a od nich utworzono rzeczownik skuwka, dodając końcówkę –ka. Nie było tam żadnego o, więc i ó być nie może. Podobnie w słowie opiekun. Przecież wymienia się na opiekować? Tylko że końcówka –un jest w językach słowiańskich stosowana na oznaczenie wykonawcę czynności (nie tylko ona, -arz również). W tym wyrazie zawsze było u, więc długie u /ū/, powstałe po zaniknięciu jeru, nie miało jak zamienić się w ó. W szkole uczyliśmy się również, że ó może wymieniać się na e lub a. I znów – ma to swoje uzasadnienie historyczne. Widać to w wyrazie wiewiórka. Kiedyś na zwierzątko to mówiono wewerka, potem wiewierka, wiewiōrka, a w końcu wiewiórka. Prasłowiańskie e i ĕ miały właściwości zmiękczające (stąd [v’], a nie [v] w wymowie wiewiórka), zaś gdy występowały przed r zamieniały się w o. Dlatego wymiany ó możemy również szukać w głoskach a lub e. W ogóle warto pamiętać, że samogłoska samogłosce nierówna. Teraz właściwie ich nie różnicujemy, ale kiedy w zapisie również zaznaczano jej długość, pochylność itp., które wpływały na wymowę sąsiadujących spółgłosek i na odwrót. A teraz znów ciekawostka. W historii naszego języka są i takie wyrazy, w których rzeczywiście zapis „ó” nie da się niczym wytłumaczyć. No, może nie „niczym”, ale na pewno nie procesami językowymi. Wyrazem z takim „ó” jest ogórek. Do XV w. pisano ten wyraz przez „u”, bo „ó” tam akurat być nie mogło – nie zachodziły w tym słowie żadne procesy fonetyczne, które by prowadziły do „ó”. A jednak… Od XVI w. zaczyna się pojawiać w tekstach pisanych „ogórek”. Dlaczego? Hipotez jest kilka. „Być może na słowo ogurek oddziaływała ortografia takich wyrazów jak wzgórek czy pagórek powstałych od słowa góra przez dodanie przedrostków wz- i pa- i przyrostka zdrabniającego -ek. Ponieważ nasze słowo było do nich podobne brzmieniowo, i jemu bezsensownie wstawiono literę ó na miejsce litery u. Niewykluczone, że uznano, iż ogórek także składa się z przedrostka o-, rdzenia gór- i przyrostka -ek… Pamiętajmy o tym, że w XVI w. dopiero kształtowała się pisownia wielu wyrazów i wyrażeń”. W słownikach z XVIII w. znajdziemy zapis „ogórek/ogurek”. Nikt tego nie prostował i w końcu została sama pisownia przez „ó”. Co ciekawe, nie zmieniono tego również w czasie reformy ortograficznej z 1936 r., kiedy to również ustalono pisownię kilku wyrazów niezupełnie zgodną z historycznymi procesami językowymi: „zadecydowano, że będziemy pisać bruzda zamiast brózda (staropolska brozda), ślusarz zamiast ślósarz (niem. Schlosser), chrust zamiast chróst, dłuto zamiast dłóto, żuraw zamiast żóraw, pruć zamiast próć, puchacz zamiast puhacz (wyraz utworzony od puhania, czyli straszenia w nocy’) czy mrzonka zamiast mżonka, a także Jakub zamiast mżonka przez ż miała uzasadnienie, gdyż słowo to wywodzi się od czasownika mżyć (dawniej mówiono, że się ‘coś komuś przywidziało, przymżyło’). Nie uznano również pisowni Jakób (z łac. Jacobus, heb. Jaaqob, ang. Jacob). Postanowiono, że skoro mamy w tym imieniu do czynienia z niewymiennym ó, to będzie lepiej, gdy litera ó zostanie zastąpiona przez literę u”. I tak, to są prawdziwe wyjątki. Czyli taka pisownia, która przeczy procesom językowym. Jak widać, nie jest ich dużo i wszystkie są wynikiem konwencjonalnej (czyli ustalonej odgórnie) zasady pisowni. Dlatego jeśli już masz się czepiać pisowni jakichś wyrazów, to rób to w odniesieniu do tych podanych wyżej przykładów. W tym przypadku jest to jak najbardziej uzasadnione. A na koniec chyba najmniej zrozumiały proces, czyli różnicowanie ch i h. Nie wiem, ile masz lat, ale mnie w szkole jeszcze uczono, że huśtawka wymawia się inaczej niż chusta. Teraz ta dźwięczność jest już słyszalna szczątkowo. H stosowano na oznaczenie dźwięcznego h – [γ]. Ch na oznaczenie h bezdźwięcznego [x]. Głoska [x] (i stosowany na jej oznaczenie dwuznak ch) jest rdzennie polska. Czasem głoska ta była od początku w słowie, czasem w niektórych połączeniach spółgłoskowych, gdy już zanikły jery, w wyniku procesów fonetycznych ch pojawiało się w miejscu k. Na przykład w wyrazie chcę było „k” (kcę), zresztą, to dziś słychać gwarowe khcę. Natomiast w kcę pod wpływem spółgłoski c spółgłoska k przeszła w [x] oznaczane dwuznakiem ch. Dźwięczne h [γ] tak naprawdę nie jest polskie i przyszło do nas z innych języków słowiańskich. Zaczęło zaś zanikać około XVII wieku. Pozostało jednak cechą regionalną, i w pewnym momencie wróciło do języka ogólnopolskiego przez emigrację wewnętrzną – ludzie z Kresów przenoszący się na Śląsk czy Pomorze. Wszędzie tam, gdzie mamy wyraz z h możemy być pewni tego, że: – albo nie jest to wyraz rodzimy (jak hamak, hipopotam, hamulec, hołota), – albo jest to wyraz rodzimy, którego wymowa zmieniła się pod wpływem sąsiednich języków słowiańskich, a najczęściej wcześniej zamiast „h” było „g” (np. hańba do XVI w. była gańbą, a z języka czeskiego przejęliśmy owo dźwięczne h; hardy i gardzić mają ten sam rdzeń, tylko w czasowniku zostało g, a w przymiotniku, pod wpływem sąsiadów, pojawiło się h). Choć nie do końca jest tak, że dźwięczność h zanikła. Pojawia się ona w grupach tzw. spółgłosek właściwych. Polacy wymawiają dźwięczne h [γ] w ciągu dach domu [daγdomu], w wyrazie niechby [nieγby] czy w imieniu Bohdan [boγdan]. Jako ciekawostkę można dodać, że na przykład na Łotwie nastąpił odwrotny proces – dźwięczne h [γ] wyparło bezdźwięczne ch [x]. *** Jak widzisz, wbrew powszechnej opinii, wyjątków w ortografii polskiej wcale nie jest dużo, a te które są, wynikają z odgórnych ustaleń. I, powtórzę się, tu nie mam żadnych problemów z tym, że ktoś je kwestionuje, bo rzeczywiście jest to wynik czyjegoś silniejszego głosu. Inaczej ma się sprawa z tym zapisem, który wynika z historycznych procesów językowych i dzięki niemu mamy dostęp do bogactwa naszego języka i jego… logiczności. Natomiast samo kwestionowanie zasad ortograficznych czy innej wymowy i innej pisowni, to trochę oddzielny temat, na który zapraszam do artykułu: Poprawna pisownia – szacunek wobec języka czy system opresji?, który już niedługo pojawi się na blogu. Podoba Ci się ten tekst? Podziel się nim! Możesz też postawić mi za niego kawę.
W języku polskim obok afrykat typu „dz” spotykamy różne od nich połączenia, które można interpretować jako „d+z”. Używany zwykle (nie przez slawistów) dla transkrypcji wymowy standard IPA nie przewiduje osobnych pojedynczych symboli dla afrykat, traktując je jako połączenia dwóch dźwięków. Ponadto zarówno dla polskiego „sz”, jak i dla angielskiego „sh” stosuje się ten sam symbol mimo wyraźnie różnej wymowy. Dla uniknięcia pomyłek zastosowałem tu więc inny system transkrypcji. Poprawne wyświetlenie użytych symboli wymaga zainstalowania w systemie pewnych ortografia polska nie zawsze dostarcza pewnych wskazówek dotyczących wymowy, zasada „czytaj tak, jak jest napisane” może być stosowana w o wiele większym stopniu niż np. w języku angielskim. Nieco gorzej wygląda stosowanie zasady „pisz tak, jak mówisz”. Polska ortografia ignoruje liczne asymilacje występujące w odmianie i słowotwórstwie, stosując (niekonsekwentnie) zasadę morfologiczną. Prawdziwą zmorą dla uczących się polskiego (także dla młodych Polaków) jest natomiast stosowana w polskiej ortografii zasada historyczna, różnicująca pisownię trzech dźwięków w zależności od ich pochodzenia: u/ó, rz/ż, ch/h. Różna pisownia jest tutaj z jednej strony zaszłością historyczną, z drugiej jednak strony pozwala odróżnić od siebie homofony (wyrazy identycznie brzmiące): Bug – buk – Bóg, morze – może, hełm – Chełm (miejscowość; w staropolskim także chełm ‘wzgórze’). Więcej na ten temat na stronie poświęconej osobliwościom polskiej ortografii. Krzepiące dla Polaków jest jednak zestawienie z językiem angielskim, gdzie można odnieść wrażenie, że żadne zasady wymowy ani pisowni nie są przestrzegane. I tak, w wyrazach even – meet – speak – key – ceiling – people – machine – piece – quay – Caius – Caesar – Phoenix zaznaczone tłustym drukiem litery (sekwencje liter) mają taką samą wymowę. I odwrotnie, dany grafem (litera) może być czytany w różny sposób: o w każdym z wyrazów polish ‘polerować’, Polish, move (oo), Home (yoo), love, one, woman, women (i), store, word, correct, reason (-) jest czytane w inny sposób. Wróćmy jednak do polskiej wymowy. Tu można obejrzeć tabele obrazujące złożoność polskiej fonetyki i ortografii z użyciem symboli fonetycznych. Poniżej przedstawię tylko skrótową analizę bez użycia specjalnych symboli. Zaznaczyć trzeba na wstępie, że dźwięki w języku polskim silnie oddziałują na siebie, stąd spotyka się różne poglądy na ilość fonemów (głosek) w języku polskim. Pewne fonemy występują tylko w pewnych kontekstach, niektóre zaś segmenty języka można zamiennie traktować bądź jako jeden fonem o niejednolitej artykulacji (innej na początku niż na końcu), bądź też jako dwa zlane ze sobą fonemy. Stąd inne opracowania fonetyki polskiej mogą się różnić od tu przedstawianego przeze mnie. Polski alfabet składa się z 32 liter: a, ą, b, c, ć, d, e, ę, f, g, h, i, j, k, l, ł, m, n, ń, o, ó, p, (q), r, s, ś, t, u, (v), w, (x), y, z, ź, ż. Trzy dodatkowe litery q, v, x występują tylko w tych nieprzyswojonych wyrazach obcych, które zachowały oryginalną pisownię. Porządek tych 35 liter jest istotny przy odszukiwaniu wyrazów w słownikach: góra następuje po gotyk, bo ó jest odrębną literą, a nie jakąś odmianą o. Tradycyjnie mówi się także o 7 dwuznakach oznaczających pojedyncze dźwięki: ch, cz, dz, dź, dż, rz, sz, choć podobną funkcję mają w pewnych kontekstach (przed samogłoską) kombinacje liter ci, dzi, gi, ki, ni, si, zi (a z pewnymi zastrzeżeniami także bi, fi, mi, pi, wi). W słownikach wszystkie te dwu- i trójznaki traktowane są jak zwykłe zestawienia liter. Należy zwrócić uwagę, że w pewnych wyrazach mogą wystąpić połączenia liter dz, dż, rz nietworzące dwuznaku, tj. reprezentujące dwa odrębne dźwięki – przykłady poniżej. Jedna z podstawowych zasad polskiej pisowni głosi, że dla zapisu dźwięków spalatalizowanych: na końcu wyrazów i przed spółgłoskami używamy ć, ń, ś, ź, dź, np. ryś, tańczyć, źrebię, miedź; przed i piszemy c, n, s, z, dz bez kreseczki, np. rysi, tani, cicho, zima, miedzi; przed inną samogłoską piszemy ci, ni, si, zi, dzi, choć czytamy pojedynczy dźwięk, np. rysie, taniec, ciacho, ziemia, miedzią. Wszystkie inne spółgłoski spalatalizowane mogą występować tylko przed samogłoską. Piszemy więc zwykłe b, f, m, g, k, p, w na oznaczenie spalatalizowanych dźwięków przed i, bo tu niespalatalizowane ich odmiany wystąpić nie mogą, np. robi, trafisz, miły, nagi, taki, piszę, mówi. Przed innymi samogłoskami używamy bi, fi, mi, gi, ki, pi, wi, np. robię, trafię, miały, nagie, takie, piasek, mówię. W niektórych przypadkach w słowach obcego pochodzenia ci, si, zi (nigdy ni) oznaczają połączenia zwykłych c, s, z (nie ć, ś, ź) z i, np. cito, sinus, zin. Ponadto przed samogłoską i może oznaczać spółgłoskę j, a nie tylko palatalizację poprzedzających b, ch, cz, d, dż, f, g, h, k, l, m, n, p, r, sz, t, w, ż, np. Arabia, marchia, glediczia, diabeł, lodżia, mafia, magia, hiena, makia, dalia, mumia, unia, rupia, Maria, dżanaszia, tiara, rewia, ażio. Litery j po tych spółgłoskach nie używa się. Samogłoski Siedem liter oznacza samogłoski: a, e, i, o, ó, u, y, przy czym: wymowa ó i u jest identyczna, i przed samogłoską jest elementem dwu- lub trójznaków, i i u mogą w niektórych wyrazach oznaczać spółgłoski identyczne z j i ł, poza tym ortografia dokładnie przedstawia wymowę 6 polskich samogłosek. W przeciwieństwie do wielu języków europejskich (angielskiego, niemieckiego, francuskiego czy nawet rosyjskiego) nie obserwujemy redukcji samogłosek w sylabach nieakcentowanych, stąd brak w polskim dźwięku w rodzaju angielskiego a w about. Odpowiedniki samogłosek a, e, i, o, u/ó znajdziemy w innych znanych językach (niemieckim, francuskim, włoskim, hiszpańskim), przy czym należy uwzględnić różnice ortograficzne (np. polskiemu u/ó odpowiada francuskie ou) oraz brak w polskim zamkniętych odmianek e i o, spotykanych w tych językach (np. nie zawsze niemieckie e wymawia się tak, jak polskie). Porównanie z samogłoskami angielskimi znajdziesz na tej stronie i w skoroszycie dostępnym w formie strony WWW). Największą osobliwością polskiego wokalizmu jest wysoka, centralna, niezaokrąglona samogłoska y. Zbliżony, lecz nie identyczny dźwięk spotykamy w językach wschodniosłowiańskich, większość pozostałych języków słowiańskich zidentyfikowała pierwotne y z i. Tylne y znajdziemy w tureckim (zapisywane tam jako i bez kropki). Także japońskie (niezaokrąglone) u ma zbliżoną wymowę. Jednak polskie y jest centralne, a nie tylne, i dlatego wyraźnie inne akustycznie. Samogłoskami centralnymi są: niskie polskie a (angielskie a w wyrazie father jest tylne), wyższe angielskie (brytyjskie, nie amerykańskie) u w under lub o w other, jeszcze wyższe jest brytyjskie ir w girl lub or w work. Polskie y stanowi kolejny szczebel tej drabiny centralnych samogłosek – jest niemal tak wysokie, jak i i u/ó. Dystrybucja samogłosek i i y w języku polskim podlega pewnym regułom – w większości kontekstów może wystąpić tylko jedna z nich. W języku polskim w zasadzie nie ma wyrazów rozpoczynających się od y (nie licząc kilku zapożyczeń przyjętych w oryginalnej pisowni, w których jednak y nie oznacza samogłoski; wyjątek stanowi być może chemiczny termin ylen oraz nazwa greckiej litery ypsilon, którą jednak wydawnictwa poprawnościowe każą czytać ipsylon), nie może ono również wystąpić po spółgłoskach palatalnych ani spalatalizowanych. Tylko w kilku wyrazach obcych i dźwiękonaśladowczych występuje po k, g, l: kynologia, kysz, gyros, androgynia, lystrozaur, glyptodon. Dwie kolejne litery polskiego alfabetu to ą i ę. W błędnym mniemaniu większości Polaków wyniesionym ze szkoły oznaczają one rzekomo „samogłoski nosowe”. Tymczasem w polskim nie ma żadnych samogłosek nosowych: obie litery z ogonkiem oznaczają po dwa następujące po sobie w toku mowy dźwięki każda. Pierwszym elementem ę jest oczywiście e, ciekawe jednak, że ą zawiera jako pierwszy element o, a nie a. Znajduje to pewne uzasadnienie historyczne. Drugi element to spółgłoska nosowa, która upodabnia się do następującego dźwięku. Zgodnie z zasadą wpływu dźwięków na siebie również samogłoska uzyskuje nieznacznie nosowe zabarwienie, zwłaszcza pod koniec artykulacji, co jednak jest nieistotne. Jeśli np. wyraz trąba wypowiemy [tromba] z czysto ustnym o, nie popełnimy żadnego błędu (oczywiście pominięcie tutaj m jest absolutnie niedopuszczalne). Ta sama zasada wymusza asymilacje drugiego elementu: przed spółgłoską szczelinową i w wygłosie (na końcu wyrazu) wymawia się go jako odmianę nosowego ł (z minimalnym zaokrągleniem warg); wtedy ą, ę oznaczają dwugłoski: wąwóz, węch, siąść, robią; ę na końcu wyrazu zwykle wymawia się bez takiego elementu nosowego; jak podaje literatura, w kilku następujących po sobie wyrazach z końcowym ę sztucznie brzmi zarówno pominięcie wszystkich elementów, jak wymówienie każdego z nich: robię [robie], pójdę na pocztę [pujde na poczte]; należy jednak wątpić, czy reguła ta obowiązuje nadal w języku polskim; przed zwartą wargową wymawia się m: sęp [semp], trąba [tromba]; przed zwartą lub zwartoszczelinową zębową lub dziąsłową wymawia się n: kąt [kont], ręce [rence], pączek [ponczek]; przed zwartoszczelinową zazębową wymawia się ń: będzie [beńdźe]; przed zwartą tylnojęzykową wymawia się tylnojęzykową nosówkę jak angielskie ng: ręka, ciągnik; ta nosówka palatalizuje się przed ki, gi: bąki, węgiel; czasem (zwłaszcza przed l, ł) element nosowy znika, wtedy mamy o, e zamiast ą, ę: piętnaście [pietnaśće], dziewiętnaście [dźewietnaśće], zaczął [zaczoł], zaczęli [zaczeli]. W wymowie pewnych osób dyftongiczna realizacja ą, ę występuje w każdej pozycji, przy czym między dyftong a następującą spółgłoskę wstawiane jest m, n, ń, ng przed zwartymi odpowiedniego rzędu. Wymowa taka uważana jest jednak za gwarową lub hiperpoprawną (nadmierne sugerowanie się pisownią), a więc za niepoprawną. Można tu nadto dodać, że w języku polskim nie ma wyrazów rozpoczynających się od ą, ę. Ma to objaśnienie historyczne. Obecnie polskie samogłoski nie różnią się od siebie długością. W starosłowiańskim istniały nie tylko różnice długości, ale i intonacji, podobnie jak dziś w serbsko-chorwackim i słoweńskim. Śladem tego zróżnicowania jest dziś w polskim odmienna barwa samogłosek o – ó, ę – ą (o, ę pochodzą od samogłosek krótkich, ó, ą od długich). Wymiany samogłosek są bardzo częste i różnorodne w polskiej morfologii. U ich podstaw leży 7 zjawisk tkwiących korzeniami w historii języka: Indoeuropejska wymiana jakościowa (e – o, e: – o:), rozbudowana w prasłowiańskim i zmodyfikowana przez zmiany fonetyczne, np. wieźć – wozić, leźć – łazić, bić – bojowy, gnić – gnój. Indoeuropejska wymiana ilościowa (zero – krótka lub krótka – długa), która na gruncie słowiańskim znacznie rozbudowała się i przekształciła się w jakościową, np. robić – wyrabiać, mowa – przemawiać, uczyć – obyczaj, rowek – ryć, kisnąć – kwas, wisieć – wieszać, dech – oddychać, klnę – przeklinam, pnę – opona, mrę – zamieram, dmę – zadymka, chmura – chmara. Inny rozwój pewnych grup przed spółgłoską, inny przed samogłoską, np. dąć – dmę, ciąć – tnę, klątwa – klnę, kuć – kowal, kupuję – kupować, tartak – trę, kłuć – kolec. Przegłos polski (e > o lub, gdy e innego pochodzenia, e > a), który zachodził tylko w pewnych warunkach, np. biorę – bierze, czoło – naczelny, światło – na świetle, wiatr – wietrzny. Różny rozwój jerów (prasłowiańskich ultrakrótkich i, y): ich wokalizacja lub zanik, co było przyczyną powstania tzw. e ruchomego, np. dech – tchu, denko – dno, pies – psa. Wpływ dawnej słowiańskiej różnej intonacji i różnej długości pewnych samogłosek na ich barwę, np. krowa – krówka, noga – nóg, zęby – ząb, część – cząstka. Ściąganie samogłosek, np. bać się ( c+s itd.). Spotyka się także zbitki dwóch afrykat t/c+c, t/ć+ci/ć, t/cz+cz, d/dz+dz, d/dź+dzi/dź, d/dż+dż, np. dżdżownica. Każdy z wyrazów czy – trzy – czczy wymawia się inaczej. A oto dalsze przykłady: ociekał – odsiekał (dial.) – odciekał (ć – t+ś – t+ć), podział – poddział (dź – d+dź), ocynkować – odsypać – odcyfrować (c – t+s – t+c), szczała – strzała (sz+cz – s/sz+t/cz+sz). Czasem na granicy przedrostka i rdzenia grupy dz, dż oznaczają nie afrykaty, ale oddzielne dźwięki, np. przedzimie, odzew, nadżerka; także rz z rzadka oznacza r+z np. marznąć, mierzić. Polskie i angielskie szczelinowe da się ułożyć w szereg według właściwości akustycznych i zmieniającego się miejsca artykulacji: pol. = ang. f – ang. th – pol. s – ang. s – pol. sz – ang. sh – pol. ś – pol. chi – pol. ch. b, ł, m, p mają artykulację wargową. f, w mają artykulację wargowo-zębową. c, d, dz, n, s, t, z mają artykulację zębową: wymowa dziąsłowa podobna do angielskiej odbierana jest jako niepoprawna, sepleniąca. cz, dż, l, r, rz/ż, sz mają artykulację dziąsłową: angielskie s jest więc pośrednie między polskim s a sz. ci/ć, dzi/dź, ni/ń, si/ś, zi/ź mają artykulację zazębową; angielskie sh jest pośrednie między polskim sz a ś. j jest dźwiękiem palatalnym. gi, ki oraz ch/h przed i są prewelarne, bardziej przednie od swoich „twardych” odpowiedników. ch/h, g, k mają artykulację tylnojęzykową (welarną). Jeśli samogłoska rozpoczyna sylabę, często wymawia się przed nią zwarcie krtaniowe. W angielskim podobne zjawisko występuje rzadko, w pewnych odmianach języka wymawia się jednak ten dźwięk zamiast t kończącego sylabę. W polskim w pewnych wyrazach trafia się również kończące sylabę zwarcie krtaniowe, np. w nie! wypowiedzianym stanowczym tonem. Polski słynie z występowania różnych innych skomplikowanych grup spółgłosek. Kilka przykładów wyrazów mogących komuś poplątać język: ssak, brzdąc, brzmieć, rżnąć, prztyczek (p+sz+t), drwal, drżeć (d+r+ż), grdyka, Gwda, zstąpić (s+s+t), ckliwy, tkliwy, trzcina (t/cz+sz+ć), wzdłuż, źdźbło, bezkształtny (s+k+sz+t), bezskrzydły (s+s+k+sz), bezwstydny (s+f+s+t), podstrzesze (t+s+t+sz lub cz+sz+cz+sz), ćwierćton, społeczeństwo (ń+s+t+f), wewnętrzny (n+t/cz+sz+n), zmartwychwstanie (ch+f+s+t), embrion (m+b+r+j), barszcz, mistrz (s/sz+t/cz+sz). Polecam też dwuwiersz: W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie. Szereg dalszych nagranych przykładów można znaleźć również na tej witrynie. Miłego łamania języka wszystkim uczącym się polskiego życzy autor tej strony. Podzielcie się wrażeniami! Na pocieszenie dodam, że są języki, w których istnieją grupy z jeszcze większą ilością spółgłosek, np. w gruzińskich słowach vpckvni ‘obieram’ lub gvprckvnis ‘wyżyłował nas (z pieniędzy)’. Uwzględniając powyższe uwagi można przyjąć, że spółgłoski b, d, f, g, k, l, m, n, p, s, t wymawiane są w zasadzie podobnie jak w angielskim, ponadto j, ł, w przypominają odpowiednio angielskie y, w, v. Inną niż w angielskim wymowę mają c, ch, cz, dz, h, j, r, rz, si, sz, w, zi. Akcent Określenie akcent znaczy „przyśpiew” i jest dobrze dobraną nazwą dla tego zjawiska, gdyż polski akcent jest przede wszystkim toniczny (melodyczny), a nie tylko dynamiczny (jak sugerowali autorzy wielu starszych prac). Sylaba akcentowana jest więc zasadniczo wymawiana wyższym tonem (choć prawdą jest, że także z nieco większą siłą). Z uwagi na głównie toniczny charakter polskiego akcentu w sylabach nieakcentowanych nie ma redukcji (porównaj angielski, niemiecki czy rosyjski). Z reguły akcentuje się drugą sylabę od końca. Oto kilka wyjątków („`” oznacza akcent na następującej po nim sylabie): o`kolica, `reguła, `ryzyko, `opera, `czterysta, `osiemset i kilka innych mogą mieć akcent na trzeciej sylabie od końca, ale akcentowanie drugiej od końca jest tu normalne i raczej częste; `osiemkroć, w `ogóle, `muzyka, mate`matyka, `technika, `fizyka, `Korsyka itd. akcentują częściej trzecią od końca, można je również akcentować regularnie (to brzmi bardziej potocznie: `muzyka może znaczyć ‘muzyka klasyczna’, mu`zyka może znaczyć ‘muzyka pop’ – nie jest to jednak reguła ścisła); istnieje też pewna liczba wyrazów akcentujących ostatnią sylabę, np. złożenia w formach z końcówką zerową – w mianowniku eks`mąż, wice`mistrz i dopełniaczu tych eks`żon, skrótowce PeKa`eS (Państwowa Komunikacja Samochodowa), niewiele innych jak aku`rat (z ekspresją, bo normalnie a`kurat); czasowniki w 1. i 2. osobie liczby mnogiej czasu przeszłego i w trybie przypuszczającym są akcentowane tak, jakby partykuła by i końcówki osobowe były odrębnymi słowami: `nieśliśmy, `nieślibyśmy, pi`saliśmy, pi`salibyśmy, także `byleby; reguła ta nie dotyczy pozostałych form czasu przeszłego: akcento`wałem, akcento`wałam, choć akcen`towałbym, akcento`wałabym; przyimek wraz z następującym zaimkiem osobowym tworzy jedną całość akcentowaną tak jakby była jednym wyrazem: na`de mną, `bez niej; partykuła przecząca nie tworzy z następującym czasownikiem całość akcentową, np. `nie ma, `nie rób `tego. Morfologia – części mowy odmienne, cz. 1 Język polski uważa się za wybitnie trudny nie tyle z uwagi na fonetykę, gdyż istnieje wiele języków o bardziej zawikłanej i trudniejszej wymowie, ile raczej z uwagi na jego morfologię. Wydaje się, że w polskiej morfologii nie ma zasad bezwyjątkowych, a więcej, można kwestionować zasadność ogólnie przyjętych praw językowych w odniesieniu do polszczyzny, a już na pewno można dyskutować zasadność wszelkich podziałów i zakres znaczeniowy pojęć gramatycznych (np. pojęcie rodzaju gramatycznego). Jeśli ktoś uzna dalszy wywód za mętny, niech nie obwinia za to autora, a raczej przedmiot. Język polski należy do języków fleksyjnych. Większość wyrazów złożona jest z pewnej liczby cząstek zwanych morfemami, z których każda niesie odrębne znaczenie. Wśród morfemów wyróżniamy morfemy leksykalne, będące najczęściej rdzeniami wyrazów i niosące znaczenia słownikowe, oraz morfemy gramatyczne, wiążące tamte w pewne całości. Istnieją również tzw. morfemy słowotwórcze, których zadaniem jest łączenie pozostałych morfemów w wyrazy. Niekiedy nie udaje się odróżnić morfemów gramatycznych od słowotwórczych, dlatego obejmuje się je wspólną nazwą: afiksy. Wśród nich wyróżnia się prefiksy (przedrostki), poprzedzające rdzeń wyrazu, sufiksy (przyrostki słowotwórcze, końcówki gramatyczne), następujące po rdzeniu, interfiksy (łączniki) łączące dwa rdzenie ze sobą, postfiksy następujące po końcówkach (np. ~ś w ktoś). Na przykład w wyrazie językoznawstwo możemy wyróżnić kolejno: morfem leksykalny język, morfem słowotwórczy (interfiks) o, morfem leksykalny zna, morfem słowotwórczy (bez określonego znaczenia) w, morfem słowotwórczy (tworzący pojęcia oderwane) stw, morfem gramatyczny (końcówka) o. Także w języku angielskim znajdziemy prefiksy (np. forget), przyrostki słowotwórcze (np. neighbourhood), końcówki fleksyjne (np. played), łączniki (raczej tylko w nowych latynizmach, jak arachnophobia czy metallomania). Choć więc angielski ma charakter bardziej analityczny niż polski, istnieją w nim zasadniczo te same zjawiska, jedynie w mniejszym natężeniu. W angielskim jest nawet więcej niż w polskim wyrazów złożonych, np. blackboard, apple-tree, goldsmith. Ich polskie odpowiedniki to bądź to wyrazy proste (blackboard – tablica), bądź utworzone za pomocą afiksów (apple-tree – jabłoń : apple – jabłko, goldsmith – złotnik : gold – złoto). Pod względem stopnia złożoności wyrazów polski nie bije wcale światowych rekordów. W niemieckim trafiają się wyrazy złożone z kilku rdzeni, co w polskim jest zjawiskiem bardzo rzadkim. W innych językach świata ponadto istnieją preformatywy (przodówki), a więc morfemy gramatyczne poprzedzające rdzeń, infiksy (wrostki) wchodzące do środka rdzenia, np. w łacińskim linquo: ‘zostawiam’ wobec li:qui: ‘zostawiłem’, transfiksy otaczające rdzeń, np. niemieckie gemalt ‘namalowany’, z transfiksem ge-t, wobec malen ‘malować’, oraz cyrkumfiksy wchodzące do rdzenia w kilku miejscach, np. w arabskim jaktubu ‘pisze’, kataba ‘napisał’, kutiba ‘został napisany’ (rdzeń k-t-b, preformatyw ja-, cyrkumfiksy 0-u-u, a-a-a, u-i-a). O słowotwórczych transfiksach możemy mówić także w języku polskim: ułatwić : łatwy, odsiarczyć : siarka, nasłonecznić : słoneczny. Morfemy w językach fleksyjnych, w tym w polskim, łącząc się ze sobą oddziałują na siebie. Dołączenie jakiegoś afiksu powoduje niejednokrotnie daleko posunięte zmiany sąsiednich morfemów. Najwięcej zmian morfemów w odmianie występuje na granicy tematu i końcówki. Zmiany te na szczęście podlegają pewnym regułom, omówionym w innym miejscu. Czasem zmiany przy łączeniu morfemów idą dalej. Na przykład porównaj zestawienia: brać – biorę – bierze – zabieraj, dech – tchu. Różne postacie morfemu nie zawsze da się objaśnić zmianami fonetycznymi, np. w formach cielę – cielęcia – cielęta – cieląt oboczności słowotwórczego morfemu ę : ęć (ortograficznie ęci) : ęt : ąt można objaśnić tylko cofając się głęboko do historii języka. Czasem morfemy zlewają się ze sobą zupełnie, por. niemieckie Mutter ‘matka’ – Mütter ‘matki’ (tu morfem wyrażający liczbę mnogą zlewa się zupełnie z rdzeniem modyfikując go), polskie go, mu, gdzie nie da się oddzielić tematu i końcówki. Szereg morfemów może mieć taką samą funkcję, jednak konkretny morfem łączy się także tylko z danymi, ale nie innymi morfemami. Na przykład zarówno ~u, jak i ~owi mają znaczenie końcówki celownika liczby pojedynczej, jednak poprawne są tylko formy ojcu, kotu, choć człowiekowi, piecowi. Reguły określające jakie morfemy łączą się z jakimi nie zawsze są przejrzyste (także sami Polacy miewają wątpliwości), dlatego język polski jest uważany za tak trudny. Drugą cechą odróżniającą języki fleksyjne od aglutynacyjnych (jak węgierski, turecki, gruziński) jest skupianie w sobie różnych funkcji przez jeden morfem. Wystarczy porównać zestawienia: Porównanie języków fleksyjnych i aglutynacyjnych fleksyjne aglutynacyjne Polski Łaciński Węgierski Turecki Mianownik dom domus ház hane Celownik domowi domui: háznak haneye Mianownik domy domu:s házak haneler Celownik domom domibus házaknak hanelere W językach aglutynacyjnych da się wyodrębnić morfem oznaczający liczbę mnogą (węg. ak, tur. ler), w językach fleksyjnych każdy z morfemów oznacza jednocześnie liczbę i przypadek. Jednak także w językach fleksyjnych znajdujemy przykłady aglutynacji, np. niem. Kindern (kind- jest rdzeniem, -er- wyraża l. mnogą, -n celownik), pol. czytałem (rdzeń czyt-, przyrostek tematowy -a-, czas przeszły -ł-, rodzaj męski -e-, 1. osoba -m), także w ang. childrens' (rdzeń child-, -ren-, dopełniacz -s'). W języku polskim aglutynacja dotyczy tylko pewnych form czasownikowych; aglutynowane końcówki można oddzielić od czasownika i przylepić do innego wyrazu w zdaniu, np. gdzieś była obok gdzie byłaś. Podział wyrazów na rzeczowniki, przymiotniki, czasowniki itd., omówiony w innym miejscu, bywa w praktyce niewygodny. Wśród wszystkich wyrazów języka polskiego można jednak wyróżnić 3 grupy: Wyrazy odmienne przez przypadki (podlegające deklinacji). Wyrazy odmienne przez osoby (podlegające koniugacji). Wyrazy nieodmienne. Deklinacja, część 1 Odmianie przez przypadki podlegają znane ze szkolnego kursu gramatyki rzeczowniki (w tym odsłowne), przymiotniki (wraz z imiesłowami), liczebniki i niektóre zaimki. Omówimy tu także pochodne przysłówki (odprzymiotnikowe), często podlegające stopniowaniu, które można uznać za specjalne formy przymiotników. Wyrazy te nazywamy ogólnie imionami. Rozmaite formy imion można scharakteryzować pod względem następujących kategorii: liczby, rodzaju, przypadka, stopnia. Rzeczowniki odmieniają się przez liczby i przypadki, mają natomiast stały i określony rodzaj. Pozostałe imiona odmieniają się także przez rodzaje, dostosowując swoją formę do rodzaju rzeczownika, z którym są związane w zdaniu. Niektóre mogą również podlegać stopniowaniu. Liczebniki odmieniają się przez przypadki i rodzaje, posiadają natomiast stałą i określoną liczbę. Warto tu podkreślić brak zróżnicowania imion pod względem kategorii określoności. Angielskim odpowiednikiem polskiego człowiek może być więc a man, the man lub man. W razie konieczności zamiast a / an używa się jeden, jakiś, pewien, zamiast the można użyć zaimka wskazującego ten. Podobnie w liczbie mnogiej – polskiemu ludzie może odpowiadać some people, any people, people lub the people. We współczesnym języku polskim istnieje jedynie liczba pojedyncza i mnoga. Istnieją rzeczowniki mające tylko liczbę mnogą (pluralia tantum), np. drzwi, usta, nożyczki, urodziny, spodnie. Niektóre z nich mają formę liczby pojedynczej, ale zachowują się jak formy liczby mnogiej, np. państwo w zdaniu ci państwo wreszcie przyszli. Istnieją także w polskim rzeczowniki niepoliczalne, które mają formę liczby pojedynczej (rzeczowniki zbiorowe). Dość podobny system znajdziemy w języku angielskim, choć w szczegółach istnieje sporo różnic. Np. obie liczby mają w przeciwieństwie do odpowiedników angielskich wiadomość ‘a piece of news’ – wiadomości ‘some news’ lub mebel ‘a piece of furniture’ – meble ‘furniture’. Czasem bywa odwrotnie – angielskie lives, liczba mnoga od life ‘życie’, nie daje się najczęściej dosłownie przetłumaczyć na polski. Niepoliczalność jest w języku polskim jednak mniej rygorystyczna: ile to odpowiednik zarówno how much jak i how many. Choć miłość, życie czy woda są zasadniczo niepoliczalne, mogą jednak wystąpić w liczbie mnogiej (dwie miłości jego życia, koty mają podobno siedem żyć, wody głębinowe). Wbrew twierdzeniom wielu lingwistów w zasadzie nie ma więc w polskim rzeczowników mających tylko liczbę pojedynczą (singularia tantum). W dawnym języku występowała jeszcze liczba podwójna, której ślady (najczęściej w znaczeniu liczby mnogiej) pozostały w gwarach (robita zamiast robicie, z pochodzenia forma 2. osoby liczby podwójnej), w pewnych przysłowiach (mądrej głowie dość dwie słowie) i w formach niektórych wyrazów (ręce, oczy, uszy). Porównaj także sto (liczba pojedyncza) – dwieście (liczba podwójna) – trzysta, czterysta (liczba mnoga). W tradycyjnych gramatykach rozróżnia się 3 rodzaje imion: męski, żeński i nijaki. Zastępując wyrazy mężczyzna, chłopiec, kot, statek, stół użyjemy zaimka on, zamiast kobieta, dziewczyna, krowa, twarz, głowa, łódź, poduszka powiemy ona, wreszcie zamiast dziecko, dziewczę, cielę, krzesło powiemy ono. Czy stół jest bardziej męski od krzesła? Czy dziewczę nie ma określonej płci? Rodzaj zależy więc nie od rzeczywistej płci opisywanego obiektu, lecz uwarunkowany jest językową konwencją wymagającą formalnego dostosowania powiązanych składniowo wyrazów. Zupełnie podobne rozróżnienie rodzaju występuje w języku angielskim. Zastępując man, boy użyjemy he, zastępując woman, girl – she, wreszcie table, chair zastąpimy przez it. Możemy mówić tu więc o rodzaju naturalnym. Jednak ship jest rodzaju żeńskiego – she! W języku polskim takich „wyjątków” jest po prostu o wiele więcej. Sprawa jednak się komplikuje, gdyż polskie przymiotniki i zaimki wskazujące (podobnie jak to było w łacinie i jest dotąd w niemieckim czy francuskim) przyjmują różne formy w zależności od rodzaju rzeczownika, do którego się odnoszą. Porównajmy: rodzaj męski żeński nijaki polski mój dobry brat moja dobra siostra
poniedziałek, 31 lipca 2017 PISOWNIA WYRAZÓW Z "RZ" - ZASADY Zapraszam również tu: - lipca 31, 2017 Etykiety: Język Polski, Ortografia, Trudności ortograficzne, Wyrazy z rz Brak komentarzy: Prześlij komentarz Nowszy post Starszy post Strona główna Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)
Wyjaśnij na czym polega dowcip w przedstawionym komiksie. Dlaczego wyraz twarz piszemy przez rz?To proste!przecież wymienia się na mordka.
dlaczego twarz piszemy przez rz